sobota, 13 lutego 2010

LionSteel SR-1 Ti



Michelle Molletta jest znany w europejskim światku nożowym głównie z zaprojektowania i wykonywania serii potężnych noży ze stałą głownią nazwanych Nexus. Teraz zaprojektował równie ciekawy nóż składany, który będzie produkowany seryjnie. Nóż jest potężny, waży 203 g, a głownia ma 94 mm długości i 4,5 mm grubości. Wykonano ją z nowoczesnej narzędziowej stali Sleipner hartowanej do twardości 60-61 HRC. Rękojeść jest zrobiona ze stopu tytanu (6Al4V grade 5) i można wybrać jeden z kilku kolorów jej wykończenia - naturalny, anodyzowany na niebiesko lub na brązowo. Folder Molletty to jedyny znany mi nóż składany (oprócz ręcznie wytwarzanej Lochsy Scotta Cooka), którego rękojeść jest wyfrezowana w jednym kawałku stopu tytanu. Teoretycznie zwiększa to jej wytrzymałość, a na pewno wygląda bardzo ładnie. To nie koniec ciekawostek. W nożu zastosowano stalową, wymienną końcówkę blokady frame lock oraz unikalny opatentowany system RotoBlock, który pozwala na zablokowanie noża w pozycji otwartej, jednocześnie będąc zabezpieczeniem przed wygięciem listka blokady. RotoBlock to widoczny przy blokadzie nieduży dysk, po otwarciu noża można nim dokręcić blokadę. Nóż projektu Molletty nazwano SR-1 Ti i produkuje go włoska firma LionSteel. Nie jest tani - kosztuje 295 euro, ale konkurencja na całym świecie, nie oferuje niczego podobnego. Po prostu unikat.

Hogue Knives



Hogue to jedna z lepszych firm w USA produkujących ręcznie robione okładziny do rękojeści pistoletowych i rewolwerowych - tzw. gripy. Za wielką wodą jest sppory rynek na takie produkty. Jak niektórzy konkurenci, tak i Hogue wpadł na pomysł, żeby gamę swoich produktów uzupełnić o linię składanych noży "taktycznych". Projektami zajął się znany amerykański nożorób - Allen Elishewitz.



Hogue Knives to na razie właściwie jeden model w kilku wariacjach. Możemy wybrać rozmiar klingi (3,5" lub 4"), materiał rękojeści (stop aluminium albo laminat G10) oraz kształt klingi (klasyczny drop point lub amerykańskie tanto). Zastosowana blokada to plunge lock, kojarzony raczej z nożami automatycznymi, ale póki co wszystkie Hogue Knives są otwierane ręcznie z pomocą kołka w klindze. Noże na zdjęciach wyglądają bardzo dobrze, co nie dziwi - Elishewitz zawsze miał rękę do zgrabnych projektów. O ile można czegoś się domyślać patrząc na fabryczne zdjęcie, to z projektem w parze idzie wysoka jakość wykończenia. Mam przynajmniej taką nadzieję, bo ceny noży nie są niskie (180-200$), ale pozostają na akceptowalnym poziomie. Stal użyta do produkcji kling to dobrze znana nierdzewna 154cm. Podobbno Elishewitz planuje zmienić ją na proszkową wersję tej stali (CPM154), ale z powodu kłopotów finansowych jej producenta (Crucible Powder Metallurgy niedawno ogłosiło bankructwo), chwilowo jest to niemożliwe. Więcej informacji na stronie Hogue.

czwartek, 11 lutego 2010

Leatherman Style



Nóż to, multitool, czy scyzoryk? Oto jest pytanie, a przede wszystkim totalne zaskoczenie, że Leatherman zrobił takie "coś". Firma, która stworzyła narzędzie wielofunkcyjne zwane multitoolem, bierze się za bary z gigantem na rynku scyzoryków - Victorinoxem? Chyba nie, ale skoro Victorinox ma swojej ofercie także multitoole, to właściwie czemu nie? Pierwszy scyzoryk od Leathermana nie wygląda tak źle, chociaż do dopracowanych narzędzi szwajcarskiego producenta trochę mu brakuje. Przede wszystkim można mieć zastrzeżenia do ergonomii projektu - stalowy szkielet nie będzie tak leżał w ręku jak rękojeść z tworzywa sztucznego. Tak przynajmniej się wydaje. Dobór narzędzi (ostrze, nożyczki, pilnik, pęseta, śrubokręt zwykły i gwiazdkowy) jest niegłupi, ale wszystkich nie zadowoli. Chyba, że to dopiero początek...

Pohl Force H3 Alpha Two



Czy Niemcy potrafią? Na pewno wymyślać skomplikowane nazwy dla swoich produktów. Ale czy potrafią również zaprojektować i wyprodukować dobry składany nóż w modnym, wypromowanym przez Amerykanów taktycznym stylu? Tak zwany tactical folder? Spójrzmy na model Alpha Two firmy Pohl Force od niedawna obecnej na rynku. Marka jest firmowana przez znanego w kraju filozofów i poetów specjalisty od ostrych narzędzi oraz ich projektanta - Dietmara Pohla.
Na pierwszy rzut oka Alpha Two niczego nie brakuje, no może poza pewną zgrabnością projektu, ale wydaje się dość ergonomiczny. Kolej na materiały. Zastosowana stal to 440c, właściwie porządna. Przez wiele lat była standardem w nożach wysokiej klasy i przy poprawnym hartowaniu niewiele jej można zarzucić. Tyle, że już od kilkunastu lat wśród producentów noży, trwa technologiczna pogoń za coraz to nowszymi gatunkami stali. Pogoń "nakręcana" głównie przez amerykańskie firmy (ba, niektóre stale powstają nawet we współpracy z nimi i są opracowane specjalnie z myślą o nożach). I na tym tle materiał na klingę Alpha Two przedstawia się już mniej imponująco. To samo dotyczy okładzin rękojeści. To tak zwany Zytel, czyli tworzywo sztuczne formowane wtryskowo. Formalnie wiele mu nie można zarzucić, jest wytrzymałe i pozwala na dużą dowolność w operowaniu formą. Tylko znowu, Amerykanie od dawna stosują już inne materiały, szczególnie w droższych nożach spotyka się niemal wyłącznie G10 (specjalny laminat), włókno węglowe albo stopy tytanu.
Teraz przyjrzyjmy się projektowi. Mimo, że nie powinno się mówić wiele o ergonomii noża, nie mając go w ręku, można podejrzewać, że ten będzie leżał wygodnie i pewnie. Zastrzeżenia można mieć jedynie do braku finezji. Nóż można otworzyć jedną ręką (a właściwie jednym palcem) korzystając z dysku umieszczonego na grzbiecie ostrza. Dysk jest wzorowany na rozwiązaniu spopularyzowanym przez firmę Emerson - jednego z pierwszych na świecie producentów takich noży. Firmę oczywiście rodem z USA. W przypadku dysku Alpha Two trzeba zwrócić uwagę na pewną ciekawostkę. Można go łatwo zdemontować co czyni go legalnym w świetle dość skomplikowanego niemieckiego prawa w tym zakresie. Również długość klingi (11,3 cm) nie przekracza rozmiarów dozwolonych przez niemieckie prawodawstwo. Jeśli mowa o długości, to nie można nie zauważyć, że Alpha Two dysponuje kawałem klingi, nawet jak na standardy noży taktycznych. Jej grubość (4 mm) predystynuje nóż do poważniejszych zadań, ale jednocześnie obiecuje niezłe własności tnące. Szczególnie jeśli wziąć pod uwagę wysoki szlif. Inna nowinka zastosowana w Alpha Two to oś główna którą można wyregulować przy pomocy zaimprowizowanego narzędzia, np. monety. nieco przeraża masa noża, nawet jeśli wziąć pod uwagę jego rozmiary - waży 280 g!
Nóż jest jest wyposażony w popularną i nienajnowszą blokadę "back lock" częściej stosowaną w tradycyjnych, niż taktycznych "składakach" (w nich króluje tzw. liner lock lub frame lock). Ale to bardzo dobrze. Na rynku jest niewiele takich noży, a back lock jest godną zaufania, oburęczną i wygodną w operowaniu blokadą. Moim zdaniem duży plus dla Pohl Force. Minus za cenę, która została określona na poziomie 160 euro. Za porównywalne pieniądze w sklepach internetowych można znaleźć dużo kobkurencyjnych noży wykonanych ze znacznie lepszych materiałów. Wystarczy przejrzeć ofertę najbardziej znanych marek: Benchmade, Cold Steel, Emerson, czy Spyderco. Podsumowując Pohl Force H3 Alpha Two to kawał średnio ładnie wyglądającego, ale budzącego zaufanie noża. Minusem są przeciętne materiały i wysoka cena, do plusów można zaliczyć kilka ciekawych rozwiązań. Jego niewątpliwym rynkowym atutem są duże rozmiary. Na rynku jest gęsto od podobnych noży, ale wśród składanych jest niewielu konkurentów podobnej wielkości. Kolejny i już ostatni plus za blokadę. Pohl Force H3 Alpha Two na pewno nie będzie rynkowym przebojem, ale dla niektórych może stanowić ciekawą odmianę na rynku zdominowanym przez amerykańskich producentów. Jeszcze jedna uwaga - firma Pohl Force jest niemiecka, ale nóż wyprodukowany na Taiwanie. To już koniec "przyglądania" się nożowi, którego nigdy na oczy nie widziałem.